Czy współczesne organizacje chcą tworzyć zdrowe i szczęśliwe miejsca pracy, czy tego potrzebują?

Na pozór to niewielka różnica: chciećpotrzebować. Ale w świecie pracy ta subtelna różnica coraz częściej staje się granicą między marką, która tylko dobrze wygląda na zewnątrz, a organizacją, która naprawdę dba o ludzi i ma przed sobą przyszłość.

Chcieć – bo wypada. Potrzebować – bo bez tego nie da się działać.

Firmy coraz częściej deklarują, że „chcą” tworzyć dobre miejsce pracy. Słychać to w prezentacjach, na stronach karier, w kampaniach employer brandingowych. Hasła brzmią pięknie: „Ludzie są naszym największym kapitałem”, „Dbamy o dobrostan”, „Tworzymy inkluzywną kulturę pracy”.

Ale czy za tym idzie działanie?

Prawdziwe „chcemy” poznaje się nie po deklaracjach, tylko po decyzjach – tych codziennych, często niewygodnych. A „potrzebujemy”? Ono zaczyna się tam, gdzie organizacja naprawdę rozumie, że bez troski o ludzi nie będzie wyników. Nie będzie retencji. Nie będzie rozwoju.

Co pokazują badania?

Według raportu Gallupa z 2024 roku:

  • tylko 21% pracowników na świecie deklaruje zaangażowanie,
  • 59% działa „w trybie cichym” – wykonują swoje zadania, ale bez identyfikacji z firmą,
  • jedynie 27% menedżerów czuje się zaangażowanych w swoją pracę.

Gallup podkreśla: firmy, które chcą zwiększać efektywność i jakość decyzji, potrzebują inwestować w relacje i kulturę pracy. A tego nie da się osiągnąć przez benefity. To buduje się przez uważność liderów, sens pracy, bezpieczeństwo psychologiczne i realne możliwości wpływu.

HBR: szczęście w pracy to nie luksus

Badania Harvard Business Review jasno pokazują, że szczęście w pracy to nie fanaberia, ale strategia wzrostu. W artykule „Creating a happier workplace is possible — and worth it” czytamy, że:

  • poczucie sensu,
  • zgodność wartości osobistych i firmowych,
  • klimat zaufania i akceptacji

przekładają się bezpośrednio na:

  • +13% produktywności
  • −31% rotacji

Nie chodzi o to, by wszyscy się uśmiechali. Chodzi o to, by ludzie mogli mówić, popełniać błędy i być sobą. Chodzi o kulturę, która wzmacnia, nie tłumi.

Chcemy czy musimy?

Jeszcze kilka lat temu troska o dobrostan była traktowana jako „miła inicjatywa HR-u”. Dziś to fundament. Liderzy, którzy to rozumieją, zyskują więcej niż tylko zadowolenie zespołu – zyskują lojalność, kreatywność i odporność w kryzysie.

Szczęśliwe miejsce pracy to przewaga strategiczna.

Ale najpierw trzeba przestać udawać, że wystarczy slajd z misją. Bo zespół widzi wszystko. Widzi, kiedy mówisz „ludzie są ważni”, a jednocześnie każesz im pracować po 10 godzin dziennie, „bo deadline”.

Moja refleksja

Głęboko wierzę, że szczęśliwe miejsce pracy to nie slogan. To środowisko, w którym ludzie mogą oddychać. W którym jest przestrzeń na błędy, feedback, rozwój i bycie sobą.

Pracowałam w firmach, gdzie kultura budowała — i w takich, gdzie wszystko ładnie wyglądało na slajdzie, a ludzie bali się odezwać.

Różnica? Kolosalna.

Dlatego pytanie nie brzmi już: „czy chcemy budować szczęśliwe miejsca pracy?”

Pytanie brzmi: czy mamy odwagę i gotowość, by robić to codziennie — autentycznie, z troską i odpowiedzialnością?